Złapany orzeł

 

Zaledwie 4 dni po emocjonującym remisie w Otuszu, zespół rocznika 2004/2005 spotkał się w ramach rozgrywek WZPN z drużyną Orły Komorniki. Mecz tym razem na „naszym” terenie, czyli boisku MOS na ul. Gdańskiej. Zespół wystąpił mocno osłabiony brakiem etatowego bramkarza. Jasio D. ciągle pauzuje, a Andrzej K. w pechowy sposób uderzony piłką uskarżał się po meczu w Otuszu na ból dłoni. Okazało się, ze doznał złamania palców…Na jego zastępcę trener wybrał obrońcę Kacpra S.

Mimo wszystko kibice liczyli na zwycięstwo i stawili się dużą grupą zaopatrzeni w szaliki klubowe, trąbki małe i duże oraz kołatki. W trakcie gry Mama Grobelna serwowała własnoręcznie upieczone ciasto. Pycha!

 Wróćmy na murawę. Po gwizdku Orły bardzo ostrożnie rozgrywają piłkę na własnej połowie, wycofując ją dwukrotnie aż do bramkarza. Do ataku dochodzi w 2 minucie, ale na straży jest Michał J., a Kacper S. przechwytuje piłkę –  dobry pierwszy kontakt w nowej roli. Po chwili Krzyś G. podaje do Pawła B., ten dalej do Macieja Ś. czającego się do próby strzału. Do walki włącza się Nikodem B., dośrodkowuje do Piotra B. Tracimy piłkę, ale za moment akcja Adama S. i Pawła B. Za daleko wybiega Nikodem B. i zostaje złapany na spalonym. W 6 minucie po podaniu Macieja Ś., Adam S. omija dwójkę obrońców i próbuje strzału, ale bramkarz Orłów jest czujny i łapie piłkę. Kontra Orłów zatrzymana przez Michała J., wybicie na rzut rożny. Groźny moment, strzał na bramkę, wybicie, drugi strzał i kolejny rzut rożny. Ładna interwencja Kacpra S. Mija 8 minuta. Zawodnicy walczą w twardych pojedynkach. Próby rozegrania piłki Macieja Ś., Piotra B. i Adama S. dośrodkowania, minimalnie niecelny strzał. Akcja przenosi się na naszą połowę, wraca Maciej Ś. wybija piłkę na aut, po chwili rzut rożny dla Orłów. Wykonany, piłka leci łukiem w górę i spada w ręce Kacpra S. Przeciwnik naciska, w 13 minucie groźny i mocny strzał zawodnika nr 9 pewnie łapie Kacper S. Niestety po dwóch minutach ładne dośrodkowanie Orłów, główka w górną strefę bramki i Kacper S. nie sięga piłki. Tracimy gola…To nie tragedia, kibice dopingują, trąbią, klapią, krzyczą „My chcemy gola! JKS! JKS!” Zawodnicy wkładają dużo sił w grę, zdarzają się faule. Po ślizgu Piotra B. sędzia dyktuje rzut wolny. Choć dość blisko naszej bramki, strzał mija słupek. Jest 18 minuta, nasi jakby pod presją, dużo zamieszania. Wśród przepychanek urazu doznaje Paweł B., leży na boisku. Sędzia przerywa grę dopiero po okrzykach kibiców. Kontuzja jest niegroźna i Paweł B. wraca do gry. To już 22 minut. Do końca pierwszej połowy trudna walka, akcja za akcję, dwukrotnie widzimy skuteczne interwencje Kacpra S. Naprawdę udane zastępstwo.
 Drugą połowę zaczynamy rzutem rożnym wykonywanym przez Nikodema B. Piłka wybita na naszą połowę, ładne podanie Michała J. do przodu, odrobinę za mocno dla Nikodema B. Moment emocji – bramkarz Orłów popełnia błąd, doskakują natychmiast Piotr B. i Krzyś G. ale minimalnie za szybko i Krzyś G. jest spalony. Wszystko to działo się w pierwszej minucie! Mamy kontrę Orłów, zażegnaną przez naszą linię obrony Igora N. i Michała J. W 6 minucie emocje sięgają szczytu! Fantastyczna akcja, wyprowadzenie piłki skrzydłem przez Nikodema B., dokładne dośrodkowanie do nieobstawionego Krzysia G. stojącego sam na sam z bramkarzem. 110% szansy! Tymczasem piłka po prostu omija nogi Krzysia G…. Zamieszanie, Piotr B. pada na ziemię.  Nieee! Nieee! Jęk zawodu kibiców JKS i ulgi sympatyków Orłów. Trudno, gramy dalej. Odzywają się trąbki i gardła, choć niektóre przed chwilą były bliskie zakrztuszenia się plackiem… Oj, Oj ! wybiega Kacper S. uprzedza kontrę rozpędzonego napastnika. Aut. Wraca Maciej Ś. i skutecznie blokuje atak przeciwnika. Mija 9 minuta, Orły nie odpuszczają, stwarzają groźne sytuacje, z naszej strony 12 minuta to piękny drybling Krzysia G., wyjście do przodu, kolejne rajdy Nikodema B. załamujące się na obrońcach. Kacper S. też jest regularnie nękany, ale radzi sobie nie gorzej od stałych bramkarzy. Piotr B. wybiega na spaloną pozycję. Mocno pracują Jasio G. i Igor N. Uwija się Jasio K. i Hubert P. Adam S. wykonuje wywalczony rzut rożny, piłkę łapie bramkarz. Mija czas, nadal przegrywamy 0: 1, robi się nerwowo. 19 i 20 minuta to popisy Kacpra S. w bramce. Rzuca się tuż pod nogi napastnika, przykrywa piłkę ciałem, ta ucieka i mija o centymetry słupek, a napastnik przewraca się. Czy nikt nie odniósł kontuzji? Uff… wszystko dobrze. Kolejny mocny strzał Orłów mija naszą poprzeczkę. JKS przetrzymuje napór i zaczyna bardziej dynamiczną grę. Mamy 8 minut do końca. Kibice znowu domagają się gola. Coraz częściej gra toczy się na połowie Orłów, choć zdarzają się dwie groźne kontry. Wyróżnić trzeba Jasia K. i Pawła B. rozbijających ataki Orła i inicjujących akcje zaczepne. Krzyś G. drybluje, próbuje kolejnego rajdu. Wciąż nie ma gola. Ostatnia minuta to prawdziwy cud, choć niektórzy twierdzą, że efekt wiary kibiców i dopingu, trąbek, lub że po prostu tak musiało się stać. Cokolwiek by mówić, piłka od Krzysia G. trafia do Piotra B. i GOOOOOL!!! Nie wiadomo czyja radość była większa – Piotra B. biegnącego ze wzniesionymi rękoma na środek boiska, ściskających go kolegów, czy kibiców ekstatycznie wykrzykujących zrozumiałe i niezrozumiałe dźwięki tryumfu?
 Przygaszone Orły wznawiają grę, ale po chwili gwizdek. REMIS 1:1 !
 Kolejny cenny punkt dla JKS. Może prawem serii – 2 porażki, 2 remisy – teraz przed nami 2 zwycięstwa? Oby, wszak ducha i umiejętności nam nie brak, trzeba wierzyć w zwycięstwo pomimo problemów. Jak widać, nawet kryzys bramkarski nie jest nam straszny i potrafimy podjąć równorzędną walkę. Naszym „goal-keeperom” życzymy szybkiego powrotu do zdrowia!
Relacja przeprowadzona przez Pana Bogusława Sobalę.