Wyjazd do Pniew rozpoczął kolejny sezon rozgrywek drużyny 2004/2005, w ramach II ligi okręgowej D1 Młodzik. W grupie spotykamy „starych znajomych” takich jak RED BOX, czy GROM Plewiska, oraz inne drużyny będące dla nas niewiadomą. Zespół Sokół Pniewy należy do tych ostatnich.
Boisko, z trawiastą nawierzchnią, dobrze utrzymane, pogoda i humor kibiców nastrajały optymistycznie. W dopingu nie mieliśmy konkurencji, zwolennicy Sokoła jakby odlecieli w przestworza, zostawiając na ziemi dwóch czy trzech cichych przedstawicieli…
Drużyny, po przywitaniu ustawiły się na swych połowach i sędzia rozpoczął mecz. Pierwsza minuta, pierwsza akcja i rzut rożny dla JKS wykonywany przez Adama S., po którym Piotr B. strzela w kierunku bramki Sokoła. Nasi dobrze prowadzą grę, próbują atakować skrzydłami, Sokół cofa się na własną połowę. Pierwsze ostrzeżenie, to groźny wypad napastnika Sokoła omijającego naszą obronę i strzelającego, na szczęście obok bramki. Za chwilę jesteśmy znowu w ataku i próba strzału Adama S. W starciu faulowany jest Piotr B., rzut wolny wykonuje Nikodem B. Strzela mocno, bramkarz wybija piłkę na rzut rożny. Wykonuje Adam S. wrzutka w pole karne, strzał Piotra B., odbita piłka, dobija Maciej Ś., piłka znowu na rzut rożny. Tym razem akcja rozwija się w środku pola, walczy Maciej Ś. i jest faulowany. Mamy 10 minutę i kolejny rzut wolny. Zawodnicy Sokoła są bardzo skupieni na obronie, zaczynają dobrze przewidywać zamiary naszych atakujących. Już za chwilę groźna kontra, wybieg Andrzeja K. z bramki i wybicie piłki na aut. Wracamy do gry, próba strzału Piotra B. rzut rożny dla nas. Zaczyna się seria spalonych, raz po stronie Sokoła, raz po naszej. W obronie Dominik M. ma sporo pracy, na lewym skrzydle biega mocno Nikodem B., strzela groźnie w 18 minucie tuż obok bramki. Nieoczekiwanie, niegroźna akcja zamienia się w krytyczną, gdy piłka mija Andrzeja K. wybiegającego daleko w pole bramkowe, przejmuje ją napastnik Sokoła i pakuje do pustej bramki. Przez moment nie wiadomo, czy padł gol, bo piłka jest za bramką…Sędzia sprawdza dokładnie stan siatki. Jest dziura, ale niestety nie chroni nas ona od zaliczenia gola… 1:0 dla Sokoła. To 20 minuta pierwszej połowy. Dziarskie okrzyki „Nic się nie stało” podtrzymują naszych na duchu. Przecież gramy dobrze, wszystko da się odrobić. Po chwili Maciej Ś. testuje bramkarza Sokoła, ale ten pewnie chwyta piłkę. Sokół nie odpuszcza, ma taktykę grania wysuniętym napastnikiem tuż na granicy spalonego, nasza obrona trochę za wolno reaguje, powoduje to zagrożenie dla Andrzeja K. zmuszonego do bardzo uważnego śledzenia gry na przedpolu. Do akcji włączają się Kacper S. i Jan G. Dobre dośrodkowania, niestety nie dochodzi do okazji strzeleckich. W obronie dobra interwencja Igora N. występującego od dziś w roli nowego kapitana zespołu. Pierwszą połowę kończy rzut rożny wykonany przez Adama S. i strzał główką Kacpra S. tuż nad poprzeczką.
Kibice głośno spekulują na temat drugiej połowy i dużej szansy na poprawę wyniku.
Druga połowa nie wygląda tak dobrze jak pierwsza. Inicjatywa jest po stronie przeciwnika, nasi zawodnicy wkładają sporo sił w pojedynki, nieudane próby sforsowania silnej obrony Sokoła. Kilka razy przeciwnik ma sposobność do oddania strzału, Andrzej K. ratuje się wybijając piłkę ślizgiem. Indywidualne akcje Nikodema B. lewym skrzydłem, heroiczna walka Piotra B. przynosi rzut rożny. Ale to Sokół wyprowadza składną akcję i podwyższa wynik w 10 minucie na 2:0. W nasze szeregi wkrada się element chaosu, są momenty lepszej gry, mamy próbę strzału Kacpra S., zagranie dwójki Nikodema B. i Adama S. zakończone strzałem, ale niestety obok bramki. 15 minuta, rzut wolny dla Sokoła, zawahanie naszej obrony i strata kolejnej bramki. 3:0. Kibice nie upadają na duchu, śpiewają i skandują. Pomogło, bo do pracy wkracza druga linia, Kacper S. dobrze przymierza się do strzału z dystansu i poprawia wynik na 3:1. A może los się odmieni? Sokół konsekwentnie realizuje swój plan. Z naszej strony dużo pracy, ale coś się psuje w konstrukcji gry. Nie poprawiają jej wysiłki i strzały Pawła B. z akcji i Dominika M. z dystansu. W 21 minucie Andrzej K. zaskoczony zostaje dalekim strzałem z połowy boiska i jest 4:1. Ciężko coś poprawić, zwłaszcza, że nasze kontry załamują się w środku pola, gdzie zagęszczenie obrony największe. Z kolei napastnicy Sokoła coraz pewniej przenikają przez nasze szeregi i w 27 minucie zmuszają bramkarza do kapitulacji po raz piąty, i na szczęście ostatni. Stratą 5: 1 zamykamy pierwszą próbę sił.
Przed nami długi sezon i wiele meczy z wymagającymi przeciwnikami. Bądźmy dobrej myśli, bo każde starcie to porcja nauki i doświadczenia. Choć bywają one bolesne, są bardzo cenna dla rozwoju drużyny.
Relacja przeprowadzona przez Pana Bogusława Sobalę,