W sobotę 3 października drużynie 2004-2005 JKS przyszło zmierzyć się nie tylko z przeciwnikami ze Spójni Strykowo. Boisko pokryte wyschniętą, rzadką trawą było twarde i suche. Piłka odbijała się bardzo mocno i w zaskakujacych zawodników kierunkach. Przyznać trzeba, że w tych warunkach musiały sobie radzić obie drużyny. Ostateczny wynik gry, czyli 3:0 dla Spójni nie odzwierciedla w pełni tego co działo się podczas meczu. Mieliśmy więcej sytuacji strzeleckich, ale zabrakło skuteczności. Już w pierwszej minucie Jasio Dobek miał kontakt z piłką po strzale Spójni. Poźniej atakowali głównie zawodnicy JKS. W 5 minucie pierwszą okazję do strzału miał Krzysztof Grobelny, 3 minuty później na zmianę strzelali Nikodem Bartczak i znów Krzysio . Niestety piłka mijała bramkę rywala. Po chwili dwukrotnie strzelał Nikodem, w tym raz słupek uratował Spójnię przed stratą gola. W 14 minucie rozpędzonego Adama Sobalę faulował zawodnik Spójni i sędzia podyktował rzut wolny. Bliskość do bramki i gorący doping kibiców JKS dawały szansę na gola. Pomimo dobrego przyłożenia Nikodema piłka nie zatrzepotała w siatce. Niespełna minutę później Nikodem stanął przed kolejną szansą po pięknej solowej akcji, ale zabrakło dobrego wykończenia. Nasza obrona skutecznie blokowała dostęp do przedpola i Jasio nie miał wielu okazji do interwencji w tej fazie meczu.Dopiero około 22 minuty gorąco zrobiło się w naszym polu karnym po rzucie rożnym dla Spójni, ale Jasio pięknie obronił strzał przeciwników. Spójnia poczuła się odrobinę pewniej i następne minuty należały do niej. Po kolejnym rzucie rożnym w 24 minucie piłka niestety ominęła Jasia i było 1:0 dla Strykowa. Wydawało się, że ta strata zmobilizuje JKS zwłaszcza, że wierni kibice urządzili prawdziwy koncert na trąbki, bębny i własne gardła. Nadzieję dawały uważna obrona i dobre akcje zakończone strzałami Piotra Barańskiego w 28 i Adama S. w ostatniej minucie II połowy. Na przerwę zawodnicy zeszli oklaskiwani przez kibiców.
Początek II połowy to ataki JKS zakończone strzałami Nikodema i Adama Sobali w 2 i 3 minucie. Strata drugiej bramki w 4 minucie była dla wszystkich zaskoczeniem. Szybki rajd zawodnika Strykowa, który znalazł lukę w obronie JKS, nie dał Jasiowi szansy. Podbudowana Spójnia atakowała coraz skuteczniej, w 9 minucie po rzucie wolnym od gola uratowała nas poprzeczka. JKS odpowiedział szybkim kontratakiem i dosłownie zakotłowało się pod bramką Spójni. W 10 minucie dalekim i silnym strzałem popisał się Adam Sobala, ale piłka minimalnie minęła spojenie słupka i poprzeczki. Dwie minuty później solowa akcja tego samego zawodnika zakończona została niecelnym strzałem. Po zawodnikach widać było zmęczenie i na boisku nastąpiło kilka zmian w obu drużynach .
Naciskający coraz silniej zawodnicy Spójni zamknęli JKS na własnej połowie, stworzyli groźne sytuacje w 14 i 18 minucie wyjaśnione przez Jasia. JKS nie potrafił przebić się przez obronę rywali. Nieliczne próby ataku zakończone były jedynym strzałem Michała Jaskóły w 23 minucie. Chwila dekoncentracji w 27 minucie kosztowała nas utratę trzeciej bramki. Brakowało już czasu i siły na konstrukcję składnej akcji, ostatnią szansę w 29 minucie miał strzelający na bramkę Mikołaj Piasecki.